- Witam wszystkich dzielnych wojaków, którzy w swej mądrości, chcą dołączyć się do naszego wielkiego zakonu Al-Hirah – Rzekł Pin do zebranych wokół wojowników a także wojowniczek – dzisiejszego dnia zamierzamy przyjąć troje z was, ale nie martwcie się, już niedługo zrobimy nowy pobór i kolejne pięć osób zostanie przyjętych.
- A jakim sposobem będziesz wiedział, których z nas warto przyjąć jako pierwszych ? – odezwała się skryta w cieniu postać, tak, że nie dało się zobaczyć jej twarzy.
- W bardzo prosty sposób, zrobimy małe zawody. Trójka zwycięzców dostanie się do naszego zakonu, a przegrani, cóż…odejdą na razie ćwiczyć nadal swoje umiejętności. Czy jesteście gotowi, by stanąć naprzeciw siebie i walczyć ? – Prawie, że krzyknął Pin.
- Jesteśmy ! – Chórem odpowiedziała grupa wojów.
Każda walka odbywała się jedna po drugiej, ażeby Pin i Inarus mogli dokładnie przyjrzeć się technice walki stosowanej przez każdego z wojujących. Zawodników ubiegających się o członkowstwo do zakonu było sześcioro, czterech mężczyzn i dwie kobiety. Pierwsza, bardzo krótka walka, odbyła się pomiędzy potężnie zbudowanym Karixxxem a wysokim, lecz nieco chudym mężczyznom znanym jako EZA. Pierwszy z nich, zdawałoby się wyglądu jakiegoś oprycha wyciągnął ze swojej pochwy półtorak i śmiejąc się obelżywie do wroga zaczął sobie go przerzucać z ręki do ręki. Drugi z walczących przygotował w ręce miecz typu normańskiego i zaczął poprawnie układać go sobie w ręce, ażeby podczas walki nie miał problemów przy zadawaniu ciosu. Na komendę Pina – walczcie ! – oboje zaczęli zbliżać się do siebie, powoli, ale jednak z rozmysłem. Wtem szybkim jednym skokiem do przeciwnika dostał się Karixxx i wyprowadził cios w kierunku EZY zadając mu naprawdę parszywą ranę w okolicach lewego ramienia. Ten jednak nadal dzielnie trzymał się na nogach, i w odezwie szałem niesiony uderzył wroga klingą miecza w twarz…Karixxx prawie natychmiast odpowiedział potężnym ciosem w lewe udo śmiałka co nie pozwoliło mu na dalszy ciąg tej walki. Karixxx zrobił głęboki skłon w kierunku sułtana zakonnego i marszałka po czym odszedł na bok rozkoszować się swym zwycięstwem. Rannego wyniesiono na prowizorycznych noszach w kierunku miasta, aby tam oddać go pod opiekę medyka.
- Mamy pierwszego zwycięzcę naszych zawodów, zapraszamy teraz na arenę dzielnego woja, nazywanego Wilczkiem, oraz cną, piękną wojowniczkę Snieszkę ! – wykrzyknął Pin w stronę namiotu, w którym przebywali uczestnicy.
Mężczyzna miał bardzo krępą budowę ciała, a jego twarz była pokryta licznymi rysami i zadraśnięciami. Kobieta, piękna, długowłosa, ale zarazem niebezpieczna. Swą urodą potrafiła owinąć wojowników wokół palca, co dawało jej bardzo wysoką przewagę w walce, a to dlatego, że przeciwnik zapatrzywszy się na nią nie zwracał najmniejszej uwagi na jej spokojne ruchy i w najmniej oczekiwanym momencie potrafiła swym mieczem wykonać potężne pchnięcie.
Oboje miało na sobie lekkie zbroje skórzane, mające ochronić ich przed słabymi atakami osób walczących. Wilczek w swych dłoniach dzierżył dwuręczny berdysz, którego długi trzon pozwalał na ataki stojąc w dużej odległości od wroga. Lady Snieszka zza pazuchy wyciągnęła Kiścień, broń wyglądem przypominającą wekierę, lecz głowica była połączona z rękojeścią za pomocą łańcucha, co dawało możliwość nadzwyczaj potężnego zamachu na przeciwnika. Walczcie ! – Powiedział powtórnie Pinsleepe, a dwoje wojów starło się prawie natychmiast. Wilczek zaatakował z impetem wojowniczkę, lecz ta okazała się bardziej zwinna i uniknęła tego jakże słabego ciosu. Woj. Powtórnie wyprowadził cios w kierunku Lady, lecz już po raz drugi minął on przeciwnika. Wtedy właśnie Snieszka zaatakowała z całą zawziętością. Wzięła potężny zamach i uderzyła rycerza, ten jednak zrobił na czas udany unik przed ciosem. Odsunęli się od siebie na odległość paru kroków, i zaczęli powoli nabierać powietrza. Patrzyli sobie nawzajem w oczy. Niespodziewanie Wilczek zaczął biec, zrobił przewrót i w garść nabrał nieco piasku, kiedy wstał rzucił nim w oczy wojowniczki, po czym zadał słaby, lecz celny cios w jej klatkę piersiową. Snieszka opuściła broń i osunęła się na ziemię. Żyła. Nie było to mordercze uderzenie, dlatego też po paru chwilach wstała, podziękowała za walkę i z Wilczkiem udała się do namiotu uczestników.
- Ta walka była niezła – rzekł Inarus – Sprytny jest ten cały Wilczek, ja bym na to nie wpadł.
- Dlatego to nie ty bierzesz udział w tych walkach – powiedział Pin i uśmiechnął się do niego ironicznie – Zapraszam ostatnią parę do walki Lady Syloko wraz z przeciwnikiem Sir Daro !
Z namiotu wyszła dwójka kolejnych śmiałków mających stanąć naprzeciw siebie. Daro, wysoki mężczyzna o długich i silnych rękach, przypominających wyglądem dwa bułaty i Syloko, młoda, nietuzinkowa wojowniczka o niesamowitej szybkości.
W porównaniu do poprzednich dwóch walk, w tej, oboje wojowników wzięło ze sobą tarcze. Mężczyzna walczył za pomocą claymore’a, a kobieta dzierżyła espadon. No, nareszcie będzie ciekawie – pomyślał Pin, bo bardzo lubił, kiedy w pojedynkach używało się tarcz.
- Walczcie ! – Wykrzyknął już po raz ostatni Pinsleepe.
Syloko szybko podbiegła do przeciwnika i chcąc to szybko zakończyć zaczęła ciąć go mieczem po nogach, ten jednak, zachował się przytomnie i zasłonił tarczą. Daro z optymizmem zaatakował wojowniczkę, ta jednak sparowała, i wtem zauważyła, że jej przeciwnik opuścił tarczę. Zaatakowała z całą zawziętością w nogi rywala. Po chwili ten osunął się na ziemię, z miejsca, w którym miecz natrafił na ciało zaczęła wypływać krew. Szybko rzucono się, by mu pomóc i zatamować ranę. Syloko z miną jaką miała przed wejściem na arenę skłoniła się przed sułtanem i poszła do namiotu. Kiedy zabrano Daro z miejsca bitwy, rzekł Pin do Inarusa:
- To było coś, szybko a zarazem ostrożnie, pomysłowo i ciekawie. To się musiało podobać – powiedział radośnie.
- Może czas już wezwać pozostałych ? – zapytał marszałek zakonny.
- Tak, wezwij ich – odrzekł Pin i pogrążył się w myślach…
…mimo zamkniętych oczu i pełnym pogrążeniu w otchłani spokoju, jego słuch był nadal bardzo dobrze wyczulony. Usłyszał trzaśnięcie gałązki tuż za swoimi plecami. Szybkim ruchem powstał i z niewypowiedzianą szybkością wyciągnął miecz z pochwy i przyłożył nieznajomemu do szyi. Ledwo spojrzał i rozpoznał ją. Była to Snieszka. Pin opuścił miecz i rzekł:
- Wybacz, że podniosłem miecz, ale nie spodziewałem się, że kogokolwiek tu spotkam, a tym bardziej Ciebie – powiedział z żalem w głosie – Co ty tu robisz ?
- Przyszłam Ci powiedzieć, żebyś wrócił i nie przebywał samemu na tych rozległych pustkowiach. Leo mnie o to poprosił, ale wszyscy tego chcemy.
- Zaczekaj chwilę, tylko muszę sobie coś przypomnieć…
- Witajcie bracia i siostry zakonne w Al-Hirah. Witaj Karixxx i witaj Snieszko, Syloko i Leo. Mam zamiar też powitać nowo przyjętych, to jest : Avlard, Lutek z Asgardu, Azeem, Moldekking i Hard Sword – po czym im pomachał – Witajcie nowo przybyli, chętni do wstąpienia w nasze szeregi – powiedział i wskazał na szóstkę osób siedzących w cieniu – mówię tu rzecz jasna o członkach, których imion jeszcze nie znacie, ale teraz poznacie: rskrz, Stradivarius, Arielien, Grzegorzek, Jedzu i Amirezza. Witajcie…
- Pin, skończ już to wymienianie, i przejdź do rzeczy – ze śmiechem powiedziała Justyn – chyba nie przyszliśmy się tutaj witać, ale pewne sprawy obgadać, czy tak ?
- W sumie to masz rację – odpowiedział i puścił jej oczko – Tak więc po prostu witajcie wszyscy. Zebraliśmy się tu ażeby zaplanować naszą kolejną bitwę. Tak więc, pytam was o zdanie, z kim chcecie walczyć ?
- Z HTF – krzyknął uradowany Avlard.
- Taa, to może od razu z Nord Vikings – powiedziała ironicznie Snieszka – Najlepiej zaatakujmy Przeklęte Dusze i będzie po kłopocie. Zawsze z nami przegrywali, więc tym razem chyba się to nie zmieni.
- Snieszka, atak na HTF nie jest głupim pomysłem. Kiedyś za czasów, jak to jeszcze Reacton sprawował tam urząd mistrza zakonnego, to ten zakon pomagał innym, słabszym w obronie przeciw potęgami, a teraz to stali się najemnikami myślącymi o zdobyciu pieniędzy. HTF straciło swoje wszystkie ideały, do których dążył Reacton. To już nie ten sam zakon. Zaatakujemy ich ! Kto jest przeciwko ? – spojrzał na salę obrad, i widząc, że nikt nie podnosi ręki, powiedział z uśmiechem – Doskonale, liczę na to, że nasi sojusznicy NV, Wandalowie, B2K i JV pojawią się podczas tej bitwy bez najmniejszych oporów ? – zapytał Pin i pytającym spojrzeniem przyjrzał się marszałkom tych zakonów.
- NV zjawi się jak zawsze. Zawsze przy was, i zawsze z wami ! – rzekła Morgana
- Wandalowie, oczywiście na stanowiskach, gotowi do walki ! – zakrzyknął Sejanir z Nadbaru.
- JV nigdy nie opuszcza sojuszników ! – zawołał Kulawiec.
- B2K ! Siła i Sojusz ponad wszystko ! – odpowiedział SoFresh.
- Znakomicie…doskonale !!! – powiedział uradowany Pinsleepe – Abdul Hamid idź przekaż wiadomość, że dzisiejszej nocy zaatakujemy na HTF naszej akademii. Avlard, już za chwilę wyruszasz z listem do mistrza zakonu wroga i wypowiadasz mu tym samym wojnę. No ruszcie się wszyscy ! Idźcie szykować się na wojnę !!!
Ciąg dalszy nastąpi
Abdul la Ilsof